Początek


02 stycznia 2020, 20:15

Witam serdecznie Was wszystkich (tak, zgadza się - zakładam, że będzie Was tu chociaż kilka osób:)).

No dobrze to na wstępie chciałabym się przedstawić. Otóż nazywam się Agnieszka, nazwisko i tak nic Wam nie powie - przynajmniej jeszcze - więc go nie podaję. 

Mam zaledwie i aż 24 lata. Wiem, pewnie myślicie całe życie przed nią i Wiecie co? Macie rację :) Tak właśnie jest. Przynajmniej na to liczę. Nie jestem poważnie chora, nikt nie chce mnie zabić - chyba :) - mam dach nad głową, więc wydawałoby się, że jestem szcześciarą. Pewnie tak jest, jednak...

Straciłam to co było dla mnie najważniejsze - miłość mojego życia. Wiem, wiem brzmi to bardzo infantylnie, ale cholera ja na prawdę tak o nim myślałam. Mój ukochany S. ... No cóż jak to mówią było minęło, jednak nie dla mnie. Ja nadal go kocham i na tę chwilę nie potrafię sobie wyobrazić żeby to miało się zmienić. 

Wiecie pierwsza miłość i te sprawy... Ale dobrze na to przyjdzie jeszcze czas. Obiecuję, że wszystko wam opowiem.

Jestem tu hm... chyba po to żeby się wyżalić, wygadać. Powiedzmy, że to taka forma terapii, zapomnienia. Może jak komuś się wygadam to zrobi mi się lepiej. Bo szczerze mówiąc mam dość udawania przed bliskimi, że jest wszystko ok, że się nie przejmuję, że nic się nie stało... Potrzebuję wreszcie wykrzyczeć, że czuję się zraniona, zła, smutna, nieszczęśliwa, niekochana. Jednym słowem do dupy. 

Zostawiłam dla niego wszystko i co z tego mam?? Nieprzespane noce? Marne wynagrodzenie. 

Dobrze tak jak mówiłam, wrócę do tego. 

Pierwszy wpis powinien powiedzieć wam coś o mnie, a jak na razie tylko narzekam... Wybaczcie, już się poprawiam. 

Obecnie jestem od dwóch dni bezrobotna i czuję się z tym fatalnie... Tak, dobrze wam się wydaje, to przez rozstanie z NIM. 

Na prawdę chciałam być pozytywna, ale sami widzicie... Z czego tu się cieszyć?

Ale nie poddaję się, próbuję jakoś to wszystko poukładać. Oczywiście chodzi mi o pracę, nie o Pana S. To już jest definitywnie nie do naprawienia.

 

Chyba muszę już kończyć, wiecie nie chcę was zniechęcić tym smęceniem już na samym początku :)

Mam nadzieję, że znajdzie się tu chociaż jedna duszyczka. Jeśli nie, to ten blog będzie taką moją elektroniczną przyjaciółką :)

Kochajcie i bądźcie kochani. To najpiękniejsze co może was spotkać.

Wasza Aga.

 

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz